Jako wielbiciel poloników, namiętnie kupuję wspomnienia żołnierzy 2 Korpusu Polskiego, aby potem – w Italii – poznawać miejsca związane z polską historią. Tym razem kupiłem na allegro książkę Tadeusza Mieczysława Czerkawskiego „Byłem żołnierzem generała Andersa”. Zapłaciłem tylko 2,60 zł + koszt wysyłki. Za tak wartościową pozycję, to naprawdę grosze!
Od wojny 1939 roku do Buzułuku
Pierwsza część książki obejmuje wspomnienia autora od 1939 roku, kiedy w Junackich Hufcach Pracy budował schrony nad Nettą w Augustowskiem. Kolejnym etapem była Warszawa, gdzie działał w konspiracyjnych strukturach SN. W lutym 1940 roku Tadeusz Czerkawski został aresztowany przez NKWD podczas przekraczania linii demarkacyjnej koło wsi Munina Mała pod Jarosławiem. Przechodził przez więzienia w Przemyślu, Dniepropietrowsku i Charkowie, gdzie został poddany brutelnemu śledztwu. W „pseudoprocesie” został skazany na 5 lat łagru i trafił do obwodu archangielskiego. Tę część polecam zwłaszcza ludzim o krótkiej pamięci, pomniejszających rolę ZSRS w napaści na Polskę i eksterminacji Polaków.
Dzięki podpisaniu układu Sikorski – Majski został zwolniony i dotarł do punktu rekrutacyjnego wojska polskiego w Buzułuku.
Przez Irak do Italii
W marcu 1942 roku autor wraz z 10 DP został ewakuowany na Bliski Wschód i w Iraku skończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii. Odbył kampanię włoską (od Taranto do Bolonii) jako żołnierz 3 Karpackiego Pułku Artylerii Lekkiej 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Za zasługi bojowe Tadeusz M. Czerkawski został awansowany do stopnia podporucznika i odznaczony m. in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. To właśnie włoska część wspomnień jest dla mnie najciekawsza.
Dzięki nauce topografii w szkole artyleryjskiej autor dokładnie przedstawia kolejne etapy walk we Włoszech i ułatwia mi odnalezienie miejsc związanych z armią Andersa w Italii na mapie moich podróży. Pojawia się oczywiści Monte Cassino, ale też Senigallia, Porto San Giorgio, Civitanova, Asyż, Arezzo, Predappio, Forli, Imola czy wreszcie Bolonia.
Na kartach ksiązki oprócz polskich genarałów – Władysława Andersa, Klemensa Rudnickiego, Bronisława Rakowskiego, Stanisława Kopańskiego, Bronisława Ducha, Nikodema Sulika i Michała Karaszewskiego-Tokarzewskiego – spotkamy też pisarzy i autorów wspomnień – Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i o. Adama Studzińskiego oraz aktorów i aktorki – Hannę Ordonównę, Renatę Bogdańską, Kazimierza „Lopka” Krukowskiego, Konrada Toma i Feliksa Konarskiego (ps. Ref-Ren).
Oprócz szczegółowych opisów, w książce Tadeusza M. Czerkawskiego znajdziemy też wiele zdjęć, anegdot oraz ludzkich historii.
Jedna z najciekawszych historii dotyczy radia Wanda (s. 341):
Nasz II Oddział tropił osławioną ekipę radiostacji „Wanda”. Ten renegacki zespół, będący na usługach Niemców, pochwycony został w Bellagio nad jeziorem Como i wydany w ręce Polaków. Odbył się proces, w którym zapadły najwyższe wyroki. Wanda Kałamacka, przedwojenna studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, mieszkanka Częstochowy, długi czas siedziała w więzieniu w Ankonie. Później po rozwiązaniu 2 Korpusu i stopniowym przemieszczaniu się jego oddziałów do wielkiej Brytanii, dwóch funkcjonariuszy II Oddziału wywiozło Wandę w góry w kierunku Florencji i tam zlikwidowało.
Kres żołnierskiej epopei
Podporucznik Tadeusz M. Czerkawski zdecydował się w 1947 roku powrócić do Polski. Nie do końca wiedział, jako to była Polska. Oto jak przywitali go komuniści (s. 355):
W końcu podzedł do mnie podporucznik i podał zaświadczenie o rejestracji. Przeczytałem i oczom nie chciałem wierzyć: skreślono czerwonym atramentem „podporucznik” i wpisano „poborowy z cenzusem”. Zaprotestowałem, bo przecież przedłożyłem oryginalne dokumenty, Poszedłem do komendanta. Zapukałem i wszedłem.
– Panie kapitanie… – zacząłem, ale mi przerwał.
– Panowie to zostali w Anglii, a tu w Polsce są obywatele. Zrozumiano?
– Obywatelu kapitanie, zaszła pomyłka, przecież jestem podporucznikiem, taki był mój ostatni stopień w wojsku…
– To była banda, nie wojsko! Możecie odejść.
Smutne zakończenie…