Dziewięć miast włoskich, Grzegorz Musiał

Dziewięć miast włoskich, Grzegorz Musiał

Dziewięć miast włoskich i inne opowieści to książka, której Grzegorz Musiał, wydana przez Wydawnictwo Zyski i S-ka. Zawiera zbiór miniesejów poświęconych ulubionym przez autora miastom we Włoszech. Sięgnąłem po tę książkę, ponieważ lubię skonfrontować obraz włoskich miast zapisanych w mojej pamięci z wrażliwością innych autorów.

Uzupełnienie i domknięcie cyklu „Dziennik włoski”

„Dziewięć miast włoskich i inne opowieści” można potraktować jako swoiste uzupełnienie i domknięcie włoskiego cyklu książek Grzegorza Musiała, wydawanego pod tytułem „Dziennik włoski” (Ukazały się „Sycylia”, „Apulia, Abruzja, Rzym” i „Umbria i Toskania”).

Musiał, lekarz, poeta i pisarz, zabiera nas do swoich ulubionych włoskich miast, takich jak Wenecja, Siena, Florencja, Rzym, Neapol czy Palermo, dzieląc się nie tylko wiedzą, ale przede wszystkim własnymi obserwacjami i refleksjami.

Opisy wybranych dziewięciu miast powstawały jako osobne eseje i nie zostały włączone do tomów Dziennika włoskiego. Jedynie esej Rzym. Miasto ducha znalazł się w tomie Apulia, Abruzja, Rzym, ale na potrzeby nowej książki został nieco uzupełniony.

Bogactwo języka i artystyczna wrażliwość

To, co zwróciłem uwagę już od pierwszych stron książki, to styl Grzegorza Musiała – błyskotliwy, pełen erudycji, a jednocześnie bardzo osobisty. Kiedy rozpocząłem czytanie od rozdziału o Wenecji, to od razu trafiłem na fragment, któy przepięknie oddaje dusze tego miasta na wodzie:

Wenecja jest dla mnie kobietą, kochanką, do której wędrować należy nieśpiesznie i pokornie, jak do zaklętego źródła. (…) Nawet jeśli dziś jest już zbiedniała, posunięta w latach, może o nieco przygasłej urodzie, to jednak za sprawą czaru, jakim emanuje ta zdetronizowana, choć wciąż drapieżna królowa, nadal piszą o niej wiersze zakochani poeci świata i nigdzie indziej nie chcą umrzeć, jak w jej łożu.

G. Musiał, Dziewięć miast włoskich i inne opowieści

Książka Musiała nie jest przewodnikiem, ale autor dzieli się z nami wskazówkami, kiedy najlepiej wyruszyć do Wenecji, jakim środkiem lokomocji i podaje też najważniejsze fakty z historii Serenissimy. Wprawdzie podchodzi do systemu rządów Republiki Weneckiej bardziej krytycznie niż ja, ale jak już wspomniałem, czytam książki o Włoszech, aby poznać refleksje innych osób dotyczące miejsc, które odwiedzałem.

Czytając o Wenecji widziałem oczami autora książki jej place i zabytki i podziwiałem dzieła sztuki tworzone przez Tiepola, Tintoretta i Tycjana. A na koniec rozdziału przeczytałem wspaniałe wyznanie Grzegorza Musiała: „Mnie zamiast całych Włoch starczy jeden ich skrawek: Wenecja”.

Dziewięć miast włoskich, Grzegorz Musiał

Zgodnie z tytułem książki autor nie zakończył swoich miejskich peregrynacji na Wenecji, ale zabrał nas do kolejnych pięknych włoskich miast.

I tak, dowiedziałem się, dlaczego Florencja jest nazywana miastem irysów i przeszedłem znów – na kartach książki korytarzem Vasariego.

Potem pojechałem wraz z Musiałem na południe, do miasta, którego prawie nie znam – do Neapolu. Z tym większym zainteresowaniem czytałem piękne opisu miasta, ale też jego okolic – Campi Flegrei – a potem zauważyłem, że autor książki zagląda do podobnych lektur, jak ja, bo rozdział o mieście ognia zakończył fragmentem z Curzia Malaparte.

Z Neapolu karty książki wiodą nas do Pompei i Herkulanum, a autor pochyla się nad śmiercią tych miast, uzmysławiając czytelnikom, w jak różny sposób zginęli ich mieszkańcy – „pod poduchą popiołu” i „pod kożuchem błota”.

Kolejne eseje Grzegorza Musiała opowiadają o Palermo, Rzymie, Sienie czy Pizie. Nie jest moją rolą dokonać ich streszczeń, aby nie odbierać nikomu przyjemności literackiej podróży.

Dziewięć miast włoskich, Grzegorz Musiał

Okazało się, że nawet pisząc o Pizie, można zaskoczyć czytelnika nowymi informacjami. I tak, z rozdziału Piza. Citta morta e caduta dowiedziałem się, że marynarze pizańscy byli nieustraszonymi piratami, a flota Pizy przez długi czas rywalizowała z genueńską. W tym eseju Musiał cytował – po raz kolejny w książce – hiszpańskiego pisarza Ibaneza, dzięki czemu zachęcił mnie do wpisania książek Vicente Blasco Ibaneza na moją listę „do przeczytania”.

Jeszcze jeden smaczek, jaki zafundował mi autor, odnalazłem w minieseju o Asyżu, gdzie dowiedziałem się, skąd pochodzi imię słynnego malarza Giotto. Zdradzę, że jest to przeróbka imienia Ambrogio – na Ambrogiotto, a potem Giotto.

…i inne opowieści

Druga część książki zawiera teksty napisane przez Grzegorza Musiała w latach 2002-2014, wśród których znajdziemy m. in. opis pobytu w Meksyku w domu Tamary Łempickiej. A ostatnia opowieść zabiera nas znów do Włoch, do Manoppello.

Polecam tę książkę każdemu, kto kocha Włochy i chce się przekonać jak różnorodne są włoskie miasta. Również osoba, która myśli dopiero o podróży do Italii może znaleźć w książce Musiała inspirację do poruszania się poza utartymi szlakami turystycznymi i niespiesznego smakowania Włoch.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *