Brescia we wrześniu 2018 roku nie myślała jeszcze o jesieni. Włoskie słońce zaglądało przez okna Palazzo Martinengo da Barco, a ja, przechodząc przez eleganckie sale wyłożone kolorowymi aksamitami i ozdobione freskami, czułem, że wchodzę do miejsca, gdzie historia spotyka się z pięknem. Pinacoteca Tosio Martinengo to nie tylko muzeum – to opowieść o Brescii, o pasji kolekcjonerów i o geniuszu artystów, których dzieła wyznaczały kierunki europejskiej sztuki przez wieki.
Pinacoteca Tosio Martinengo w Brescii
Pinacoteca Tosio Martinengo, po gruntownej renowacji zakończonej w 2018 roku, zachwyca nie tylko bogactwem zbiorów, ale i atmosferą – to miejsce, gdzie można poczuć ducha dawnych salonów i rozmów o sztuce, które toczyły się tu już w XIX wieku. Początki galerii sięgają darowizny hrabiego Paolo Tosio z 1832 roku, który przekazał miastu swoją kolekcję obrazów, rzeźb i dzieł rzemiosła artystycznego „aby były wiecznie przechowywane w Brescii i dostępne dla publiczności”.
W kolejnych dziesięcioleciach zbiory powiększały się dzięki kolejnym darczyńcom – w tym hrabiemu Leopardo Martinengo da Barco, który ofiarował miastu swój pałac i kolekcję. Dziś galeria prezentuje ponad 800 dzieł w 21 salach – od malarstwa gotyckiego, przez renesans, aż po XIX wiek.
Spacerując po Pinakotece, mogłem podziwiać dzieła takich mistrzów jak Lorenzo Lotto, Savoldo, Romanino, Moretto, Ceruti czy Canova. Jednak sercem kolekcji pozostają arcydzieła renesansu, w tym obraz Rafaela: Chrystus błogosławiący (Cristo benedicente).
Chrystus błogosławiący Rafaela – spotkanie z geniuszem
Wśród wszystkich dzieł, które miałem okazję zobaczyć w Pinacotece, to właśnie Chrystus błogosławiący Rafaela wywarł na mnie największe wrażenie. Ten niewielki obraz (30 × 25 cm), namalowany techniką olejną na drewnie około 1500–1504 roku, jest kwintesencją renesansowej harmonii i duchowości.

Obraz – niepozorny, a jednak monumentalny
Na pierwszy rzut oka to skromna kompozycja: półpostać młodego Chrystusa, na tle spokojnego pejzażu, z prawą dłonią uniesioną w geście błogosławieństwa. Jego twarz – delikatna, z długimi, opadającymi włosami – emanuje spokojem i łagodnością. Czerwony płaszcz, zarzucony na lewe ramię, kontrastuje z nagim torsem, na którym widoczne są ślady męki: korona cierniowa oraz rana w boku, na którą Chrystus wskazuje lewą dłonią53.
To nie jest triumfujący Zbawiciel – to Chrystus, który przeszedł przez cierpienie, a teraz z czułością i spokojem błogosławi światu. W tej pozornej prostocie kryje się głęboka symbolika: gest błogosławieństwa (Pax Vobiscum – pokój z wami), spojrzenie pełne empatii, subtelna gra światła podkreślająca zarówno cielesność, jak i duchowość postaci.

Rafael – młody geniusz na progu wielkości
Obraz powstał, gdy Rafael miał zaledwie około 17–21 lat. Widać tu wpływy Leonarda da Vinci – miękkie modelowanie światłocienia, delikatność linii, dążenie do harmonii formy i treści. Co ciekawe, niektórzy badacze dostrzegają w rysach twarzy Chrystusa pewne podobieństwo do autoportretu młodego Rafaela, co dodaje dziełu osobistego wymiaru.
To właśnie w takich obrazach rodziła się renesansowa idea łączenia boskości z człowieczeństwem – Chrystus Rafaela jest bliski, ludzki, a jednocześnie promieniuje nieziemskim spokojem. Jego błogosławieństwo, wyrażone prostym gestem, wydaje się dotyczyć nie tylko widza sprzed pięciuset lat, ale i każdego, kto dziś stanie przed tym arcydziełem.
Odwiedzając Pinacotecę Tosio Martinengo, miałem wrażenie, że każdy obraz to nie tylko dzieło sztuki, ale i fragment opowieści o Brescii, o jej mieszkańcach, o kolekcjonerach i artystach, którzy wierzyli, że piękno i duchowość mogą przetrwać wieki. Chrystus błogosławiący Rafaela jest tego najlepszym dowodem – arcydziełem, które wciąż przemawia, porusza i inspiruje.