Bra to niewielkie miasto w Piemoncie, które jest siedzibą ruchu Slow Food i gdzie odbywają się – co dwa lata – słynne targi sera. W miasteczku znajduje się również Międzynarodowy Uniwersytet Nauk Gastronomicznych, otwartego przez Slow Food
Najbliższe targi wyrobów mleczarskich Cheese, wyrabianych w zgodzie z manifestem Slow Food, odbędą się we wrześniu 2023 roku.
Narodziny ruchu Slow Food
To właśnie w gminie Bra – 22 czerwca 1949 roku – urodził się Carlo Petrini założyciel Międzynarodowego Ruchu Slow Food. Pominę milczeniem jego działalność w partii komunistycznej, a skupię się na kwestiach kulturowych i kulinarnych.
Kiedy w 1986 roku miała być otworzona restauracja McDonald’s tuż przy Schodach Hiszpańskich w Rzymie, Carlo Petrini stanął na czele kampanii protestów przeciw temu zamierzeniu. W odpowiedzi na kulturę „fast food” zaproponował coś zupełnie odwrotnego i stworzył organizację Slow Food, zajmującą się ochroną tradycyjnych sposobów produkcji żywności i tradycyjnej kuchni oraz promowaniem rolnictwa na małą skalę. Siedzibą organizacji zostało miasteczko Bra. Znakiem ruchu został sympatyczny ślimak.
W 1989 roku w Paryżu został oficjalnie założony Międzynarodowy Ruch Slow Food oraz opublikowano jego manifest (napisał go Folco Portinari, przyjaciel Carlo Petriniego). Już w 1990 roku w Wenecji odbył się pierwszy Międzynarodowy Kongres Slow Food, a Slow Food Editore opublikowało pierwszy przewodnik Osterie d’Italia.
Slow Cheese, czyli festiwal sera w Bra
Jako miłośnik serów musiałem pojechać do Bra, gdzie odbywa się wielki festiwal sera – Cheese.
Pierwszy taki festiwal odbył się w 1997 roku i – od tego czasu – co dwa lata (w trzecim tygodniu września) Bra zaprasza setki włoskich i zagranicznych producentów, którzy prezentują i oferują swoje wyroby dziesiątkom tysięcy zwiedzających. Producenci mają też możliwość zawarcia bliższych znajomości i wymiany doświadczeń dotyczących produkowania sera w duchu Slow Food.
Chociaż zjawiłem się w miasteczku dość wcześnie, to i tak musiałem szukać miejsca parkingowego na obrzeżach miasta. Ponieważ sery są sycące, to po oglądaniu wielkiej różnorodności tych wyrobów, spacer powrotny do samochodu był bardzo wskazany.
Komuniści to jednak rewolucjoniści:-) Oby więcej takich rewolucji.
I niech przy rewolucjach kulinarnych pozostaną.