Włochy prawdziwe, Mateusz Mazzini

Włochy prawdziwe, Mateusz Mazzini

Włochy prawdziwe. Podróż śladami mafii, migracji i kryzysów, to książka wydana przez imprint Wydawnictwa Otwartego – Szczeliny, której autorem jest Mateusz Mazzini. Autor książki-reportażu pokazuje nam inną Italię, nie z Instagrama i kolorowych przewodników, ale taką, którą nazywa prawdziwą.

Ponieważ jeżdżę do Włoch od prawie 30 lat, to z chęcią sięgnąłem po książkę, aby przekonać się, co dla Mateusza Mazziniego oznacza wyrażenie „Włochy prawdziwe”.

Włochy piękne czy przeklęte

Bardzo lubię czytać reportaże, bo ich autorzy docierają czasem do miejsc, do których ja nie mogę lub nie chcę się wybrać.

Takim reportażem jest książka Mateusza Mazziniego Włochy prawdziwe. Podróż śladami mafii, migracji i kryzysów, która pokazuje te inne Włochy, które czasem kuszą swoją egzotyką, a jednocześnie odstraszają swoją ciemniejszą stroną.

Już prologu do książki autor przytacza fragment wypowiedzi jednego ze swoich rozmówców, który „załamując ręce nad przyszłością kraju skazanego według wielu na stanie się parkiem tematycznym:, skansenem dla bogatych Azjatów, Amerykanów i Arabów, powiedział (…), że nie wie już, w imię czego Włochy się tak prostytuują”.

Ja nigdy tak nie pomyślałem o Włoszech, ale dostrzegam problemy, które opisuje Mazzini i widzę, jak one narastają przez lata. Mnie bliższe są słowa wypowiedziane przez irlandzkiego znajomego autora:

Funkcjonujesz w ramach europejskiej cywilizacji. Jeśli jest choć jedno miejsce na tym półwyspie, gdzie czujesz się jak w domu, znaczy jesteś Europejczykiem.

M. Mazzini, Włochy prawdziwe

Włochy prawdziwe – od Sycylii po Lombardię

Wielu turystów jedzie do Włoch w poszukiwaniu piękna i wielu je znajduje, ale może, zapatrzeni w zabytki, krajobrazy czy dzieła sztuki, nie dostrzegamy że są jeszcze te drugie Włochy, z ich problemami, przestępczością i kryzysami. Te drugie Włochy przybliża nam Mazzini.

Autor zaczyna swój reportaż na Sycylii od sceny sprawdzania dokumentów przed dworcem w Messynie, gdzie kontrolowanych jest trzech czarnoskórych chłopaków i od razu wyjaśnia, że migrant to idealny pracownik najemny: „Nikt we Włoszech nie rozumie tego lepiej niż mafia”. Tu Mazzini odkrywa przed czytelnikiem świat „czarnych mafii”, w tym największej nigeryjskiej mafii w Europie – Czarnego Topora.

Kolejna migawka z Sycylii, jaką zapamiętałem, to próba dojazdu do hotelu w Katanii. Autor podaje adres, a taksówkarz odmawia kursu i pyta, czy Mazzini wie, co to za dzielnica. Okazuje się, że niska cena hotelu wynikała z położenia w dzielnicy San Cristoforo, która była centrum działalności przestępczej i miejscem regularnych nalotów policji. W mieszkaniu znajdującym się dwie bramy od pensjonatu, gdzie miała mieszkać reporter, znaleziono niedawno pięć kilogramów marihuany…

Jeden z podrozdziałów poświęconych Sycylii, autor przypomina sylwetki prokuratorów Falconego i Borsellina, których działalność była „przewrotem kopernikańskim” dla włoskiego wymiaru sprawiedliwości. Falcone i Borsellino jako pierwsi rozpoczęli mapowanie powiązań, frakcji i zależności mafijnych na Sycylii, które wynikały nie tyle z pieniędzy, ile z więzów krwi.

I tak Mazzini, przez kolejne części i podrozdziały książki, opowiada o „Włoszech prawdziwych”. Pokazuje nieobecne państwo w Kampanii, gdzie do opanowanego przez nigeryjską mafię Castel Volturno nie dojeżdżają autobusy, a do miasteczka podwiózł Mazziniego Antonio, podwykonawca camorry, który w czasie jazdy wciąż powtarzał „Africa Bam Bam”.

Jeden z rozmówców autora tłumaczy, jak mafia z Kampanii pierze swoje pieniądze w Polsce, otwierając np. restauracji i hotele. Pokazuje też, jak można „przez przypadek” stać się udziałowcem w mafijnym biznesie.

Na koniec opowieści o Neapolu, miałem możliwość porównać dwa spojrzenia na działalność księży w Rione Sanita, która ma na celu wyciąganie młodzieży ze sfery wpływu mafii. Mazzini jest bardzo sceptyczny i krytyczny wobec tych działań, w przeciwieństwie do Piotra Kępińskiego, który w swojej książce opisuje ich pozytywny wpływ na Neapol.

W kolejnych rozdziałach Mazzini jedzie z nami na Północ, pokazując problemy, z jakimi borykają się różne regiony Włoch. Na przykładzie Florencji poznałem kwestie najmu krótkoterminowego i jego wpływu na życie florentyńczyków oraz burzliwej koegzystencji mieszkańców miasta i turystów.

Z Toskanii przeniosłem się wraz z autorem do Apulii, gdzie brakuje inwestycji, zwłaszcza w infrastrukturę komunikacyjną, a z jednej strony można oglądać piękne plaże, a z drugiej rozwalone domy (np. w Tarencie). A do tego dochodzi apulijska mafia Sacra Corona żyjąca w sojuszu z gangami albańskimi. Dowiedziałem się też, dlaczego mówi się, że Apulia to nie są Włochy, ale kraj ludzi śpiących.

Z Apulii trafiłem prosto na derby Mediolanu, do Lombardii i zaktualizowałem swoją wiedzę o mediolańskich klubach piłkarskich, które nie są już w rękach Chińczyków. Jak pisze Mazzini, „chińskie w Lombardii są przede wszystkim mafie”, które znakomicie wykorzystują osiągnięcia cyfryzacji do transferu „brudnych pieniędzy”. A jak Lombardia to również Berlusconi i imperium, które po nim pozostało. A w imperium tym pracował partner premier Włoch, który został on oskarżony o molestowanie seksualne współpracownic i dziennikarek starających się o pracę.

Jadąc przez cały półwysep Mazzini pokazuje nam inne, ciemniejsze oblicze Włoch, ale na koniec udaje się w Ferragosto do Sorrento, aby napisać epilog swojej książki, który zatytułował „Wielkie piękno”.

Jeżeli chcesz odpocząć od jednostronnego obrazu Italii i poznać ją dokładniej, to polecam „Włochy prawdziwe”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *