„Lunia i Modigliani” to pierwsza książka Sylwii Zientek, z jaką mam styczność, choć autorka zdobyła popularność i przychylność czytelników wcześniejszą książką – „Polki na Montparnassie”.
Po książkę o Modiglianim sięgnąłem z dwóch powodów ponieważ jest to malarz włoskiego pochodzenia, a jego obrazy z przyjemnością oglądam w galeriach sztuki.
Lunia i Modigliani – powieść
Sięgnąłem po książkę Sylwii Zientek, która ukazała się staraniem Wydawnictwa Agora, z zaciekawieniem i pewną obawą.
Moje zaciekawienie wynikało między innymi z faktu, iż kilka lat temu odwiedziłem Livorno, miasto, w którym urodził się w 1884 roku Amedeo Modigliani. Poszedłem wtedy do muzeum miejskiego (Museo Civico Giovanni Fattori). Okazało się, że w rodzinnym mieście jest tylko jeden niewielki pejzaż przypisywany Modiglianiemu (Stradina Toscana). Stało się tak, ponieważ Modigliani w 1906 roku wyjechał do Paryża, tam mieszkał, tworzył i umarł.
Moja obawa wiązała się z tym, że najczęściej czytam literaturę faktu i książki popularno-naukowe, a tu wziąłem do ręki powieść i to liczącą ponad 500 stron.
Nie zawiodłem się, bo autorka nieświadomie utrafiła w mój gust czytelniczy układając swoją powieść w chronologiczne rozdziały, rozpoczynające się nie tylko tytułem, ale też miesiącem i rokiem, w którym toczy się akcja. Dostałem więc powieść, którą czytałem jak fabularyzowany dokument.
Trzy lata z Modiglianim
Autorka rozpoczyna swoją opowieść o znajomości Luni z Modiglianim w lipcu 1916 roku rozdziałem Pierwszy raz, a kończy Pożegnaniem, które ma miejsce w listopadzie 1919 roku. Książka nie kończy się jednak w 1919 roku, ale ma jeszcze dwa zakończenia.
Pierwsze zakończenie książki to rozdział Zły sen (wrzesień 1920), kiedy Lunia wraca do Paryża i dowiaduje się o śmierci i pogrzebie Modiglianiego w styczniu 1920 roku oraz o samobójstwie Jeanne Hébuterne, z którą Modigliani był związany od 1917 roku i ożenił się w 1919 r.
Drugim domknięciem książki jest epilog opisujący dalsze losy osób występujących na kartach książki oraz kilka faktów związanych z dwoma obrazami Modiglianiego, do których pozowały Anna Zborowska i Lunia Czechowska.
Wielka Wojna i miłość
Osią książki jest znajomość nieśmiałej polskiej emigrantki Heleny (Luni) Czechowskiej z włoskim malarzem Amedeo Modiglianim, który zwykł się przedstawiać: jestem Modigliani, Żyd, a na którego wielu mówiło Modi.
Znajomość Luni i Modiglianiego zaczyna się od zaciekawienia ze strony młodej kobiety, które jest odwzajemnione zaproszeniem do wykonania portretu. Z czasem zaciekawienie zamienia się w zauroczenie, a może miłość Luni do Modiego…
Niemały wpływ na rozwój znajomości z Modiglianim ma postawa Kazimierza Czechowskiego, męża Luni, poety i komunisty, a z perspektywy czasu patrząc, zwykłego durnia. Zaczadzony komunizmem Kazimierz, na wieść o wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji, zostawia żonę w Paryżu i rusza wspierać bolszewików. „Ruszanie z posad bryły świata” kończy się śmiercią Czechowskiego i Lunia zostaje młodą wdową.
Lunia początkowo załamana po śmierci męża przenosi swoje uczucia na Modiglianiego, a może na jego dzieła, pozuje mu więcej, do coraz śmielszych obrazów. Czy Modi odwzajemnia te uczucia? Trudno to stwierdzić, kiedy czytamy o jego licznych przygodach z modelkami, a także o poważniejszym związku z Jeanne, którego owocem jest córka Giovanna.
Drugą miłością Modiglianiego, a może pierwszą, jest alkohol i widzimy, jak artysta się stacza, zadłuża, pożycza pieniądze od wszystkich wokół, również od zakochanej w nim Luni. Jeśli dołożymy do tego gruźlicę, która dopadła malarza, to koniec może być tylko jeden i to dość szybki…
Ponieważ znajomość między Lunią i Modiglianim ma miejsce w latach 1916-1919, to Sylwia Zientek opisuje nam też tło ich znajomości, a tym tłem jest Wielka Wojna. Czasem wydaje nam się, że nie dociera ona na Montparnasse, do pracowni artystów i knajp, w których przesiadują, a czasem staje się bliska strasząc pomrukiem dział lub możliwym atakiem gazowym na Paryż. Wojna jest też przyczyną, dla której ludzie nie chcą kupować obrazów, zwłaszcza ertystów jeszcze nieznanych, jak Modi.
Autorka pokazuje też w mini wymiarze życie polskich emigrantów, na przykładzie Czechowskich, Leonarda i Anny Zborowskich czy Mojżesza Kislinga. Ta grupa Polaków nie wygląda na specjalnie zainteresowanych „sprawą polską”. Modigliani nazywa ich „polską bandą”, kiedy zaczynają rozmawiać między sobą w ojczystym języku. I kiedy Wielka Wojna się kończy, to po przeczytaniu wieści o odrodzeniu Polski, ta „banda” spotyka się na imprezie u Kislinga, aby świętować (i napić się wódki).
Nie taki marszand zły…
Bardzo dziękuję Sylwii Zientek, że pokazała jaką rolę pełnił w życiu Modiglianiego Leonard Zborowski i jego żona Anna (Hanka). To Zborowski będąc marszandem wypłacał Modiglianiemu stałą pensję, płacił za modelki oraz materiały malarskie. Czy można zatem się dziwić, że w zamian otrzymywał wszystkie namalowane przez Amedeo obrazy?
Dodatkowo, w ciężkich czasach, Hanka i Lunia były modelkami malarza. Zdarzało się też, że aby zapewnić Modiglianiemu byt, marszand z żoną musieli sprzedawać rzeczy z własnego domu, oddawać biżuterię do lombardu i pożyczać pieniądze.
Książka jest więc też hołdem dla Zborowskich, których posądzano o to, że zagarnęli spuściznę po Amedeo Modiglianim. Rzeczywiście po śmierci Modiego zaczęło im się lepiej powodzić, bo malarz stał się sławny od czasu pogrzebu. Rozwój galerii Zborowskich powstrzymał kryzys, jaki wybuchł w 1929 roku, a po bankructwie swojego przedsięwzięcia Leonard Zborowski umarł w nędzy w 1932 roku w wieku 43 lat..
Hanka (Anna) Zborowska żyła do 1978 roku, a Lunia Czechowska wyszła ponownie za mąż i dożyła 95 lat.
Czytając książkę o Luni i Modiglianim, żałowałem, że jedyna reprodukcja obrazu malarza znajduje się na okładce książki. Może to świadomy zabieg Sylwii Zientek, która pięknie i plastycznie opisuje tworzone przez Modiglianiego dzieła?
Polecam książkę „Lunia i Modigliani” miłośnikom sztuki, polskich śladów w Paryżu i po prostu miłośnikom dobrych powieści.