Piąty dzień tygodnia w Toskanii postanowiłem poświęcić na obiekty mało znane i nieznane, a wśród nich ważne miejsca zajęły opactwo Vallombrosa i pałac Sammezzano. Moja decyzja zaowocowała odwiedzeniem urokliwych miejsc oraz kilometrami przejechanymi samochodem. Coś za coś…
Św. Jan Gwalbert i Vallombrosa
W gorący wrześniowy dzień szukałem ochłody w opactwie Vallombrosa i otaczających go lasach.
Opactwo znajduje się w miejscowości Vallombrosa, w gminie Reggello. Klasztor powstał z inicjatywy św. Jana Gwalberta (San Giovanni Gualberto) w XI wieku, a walombrozjanie oparli swoje życie zakonne o regułę św. Benedykta. Pierwszy kościół został konsekrowany w 1058 roku.
Jan Gwalbert urodził się w 985 roku w rodzinie florenckiego patrycjusza Gwalberta Visdomini.
Gdy jego brat Hugon został zabity, Jan był zobowiązany do pomszczenia jego śmierci. W Wielki Piątek, w wąskiej florenckiej uliczce, spotkał zabójcę Hugona i już miał go zabić, gdy ten padł przed nim na kolana, błagając o łaskę, przez wzgląd na Mękę Pańską. Późniejszy święty wybaczył mordercy, a wkrótce po tym wydarzeniu udał się do klasztoru San Miniato al Monte, gdzie wstąpił do zakonu benedyktynów.
Nie godząc się z symonią i łamaniem celibatu, Jan Gwalbert opuścił mury florenckiego klasztoru i szukając możliwości prowadzenia życia pustelniczego i pełnego wyrzeczeń udał się do kamedułów w Camaldoli.
Po jakimś czasie osiadł w Vallombrosa (Valle umbrosa) i tam, w miejscu zwanym Acquabella, założył klasztor.
Jan Gwalbert zmarł 12 lipca 1073 roku w opactwie w Passignano i w kościele opactwa został pochowany. W 1193 roku papież Celestyn II zatwierdził kult publiczny św. Jana Gwalberta. Jego atrybutami są krzyż, laska, księga, klasztor lub szatan u stóp. Przedstawiany jest w habicie walombrazjańskim.
Jest patronem leśników, ogrodników i architektów krajobrazu.
Po serii pożarów i rekonstrukcji w XVII wieku, opactwo zostało przebudowane w stylu barokowym w XVIII wieku i taki wygląd możemy oglądać do dziś. Klasztor został zrabowany w epoce napoleońskiej, a zgromadzenie zakonne zostało rozwiązane. Dopiero w 1949 roku walombrozjanie odzyskali swoją własność.
Kościół klasztorny
Niewielki dziedziniec prowadzi do kościoła (Basilica di Santa Maria Assunta), którego fasada składa się z portyku złożonego z trzech łuków zakończonych, nad którym znajduje się rzeźba św. Jana Gwalberta oraz herby Medyceuszy i walombrozjan (kij w kształcie tau).
Chociaż wnętrze kościoła nawiązuje do struktury z XIII wieku, to obecny wystrój pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku, kiedy otynkowano ściany i dodano klasycystyczne ołtarze.
Klasztor i muzeum
Fasada klasztoru (zdjęcie w nagłówku artykułu), zbudowana w latach 1637-1647, wita nas serią harmonijnie rozmieszczonych okien i zachwyca swoją wielkością. Jest ona dziełem Gherardo Sylvani’ego.
Surową elegancję klasztoru podkreśla duży plac z przodu, otoczony wysokim murem. Pełni on rolę ogrodu, w którym zakonnicy hodują m.in. dorodne pomidory.
W 2021 roku przypadała 700 rocznica śmierci Dantego, a ja na klasztornym murze wypatrzyłem tablicę, która upamiętniała poprzednią okrągłą rocznicę śmierci poety.
Niewielkie Muzeum Sztuki Sakralnej, otwarte w 2006 roku, mieści się w dawnej foresterii. Można tam obejrzeć część dziedzictwa kulturalnego klasztoru, rozproszonego w czasie dziejowej zawieruchy związanej m. in. z kasatą zakonu. Wśród prezentowanych dzieł wyróżnia się Madonna ze świętymi Ghirlandaia.
Wokół Vallombrosy
W XIX wieku Vallombrosa stała się znana jako kurort i była często odwiedzana ze wzglądu na panujący tam mikroklimat. Niedaleko miejscowości znajduje się rezerwat przyrody, a na jego terenie arboretum. Rozległa łąka, rozpościerająca się niemal u stóp klasztoru, zachęca do relaksu.
Poszukujący aktywnego wypoczynku, znajdą szklaki dla miłośników trekkingu. Jeden z nich „L’anello dei Giganti” (Pieścień Gigantów) prowadzi do dwóch najwyższych drzew we Włoszech, w tym 62,5 metrowej daglezji. Inny „Circuito delle Cappelle” prowadzi do kapliczek rozrzuconych dookoła opactwa.
Niespełnione marzenie o zwiedzaniu Sammezzano
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia Castello di Sammezzano, moim marzenie było zwiedzić ten pałac. Niestety, pomimo tego, że pojechałem do Leccio i dotarłem do pałacu, to zwiedzanie okazało się niemożliwe (w przeciwieństwie do Rocchetta Mattei).
Pałac Sammezzano jest najważniejszym przykładem architektury orientalistycznej we Włoszech. Jego obecny wygląd i wystrój związany jest z osobą Ferdinanda Panciatichi Ximenes d’Aragon (FPXA), który w XIX wieku przebudował zamek Samezzano w stylu mauretańsko-orientalnym.
FPXA urodził się we Florencji 10 marca 1813 roku. Przez całe swoje życie był zafascynowany orientem i modyfikował wystrój zamku, którego był właścicielem. W 1853 roku powstał nowy hol wejściowy, w 1862 – Korytarz Stalaktytów, w 1867 – Sala Balowa, a na koniec przebudowano centralną wieżę zamku.
Ferdynand zmarł 18 października 1897 roku, a majątek odziedziczyła jego córkę Marianna. W wyniku sprzedaży pałacu i kolejnych zmian własnościowych, pałac miał się stać (w latach 70. XX wieku) ekskluzywnym hotelem. W rzeczywistości zaczął popadać w ruinę i jest niedostępny dla turystów.
Ze względów bezpieczeństwa, obecny właściciel ogrodził pałac i zatrudnił pracowników ochrony, strzegących obiektu. Co dalej będzie z tym ciekawym zabytkiem? Niestety, nie wiadomo.
Il „Torrione”
Torre di Galatrona znajduje się na wzgórzu o wysokości ok. 500 m n.p.m., dominującym nad miejscowościami Torre, Mercatale Valdarno i San Leolino. Wieża jest pozostałością po jednym z najważniejszych zamków w okolicy.
Pierwsze pewne wieści o zamku pochodzą z 963 roku. Historia zamku powiązana jest z konfliktami zbrojnymi między Florencją i Arezzo oraz Florencją i Sieną. W XII wieku zamek był we władaniu hrabiów Guidi (tych wspominanych przy okazji wizyty w Poppi). Na początku XIV wieku zamek został zdobyty przez Tarlatich z Arezzo, a od 1335 roku przeszedł we władanie Republiki Florenckiej.
Już w XVI wieku był przedstawiany na rycinach jako ruina. Pozostała po nim 27 metrowa, kwadratowa wieża o boku szerokości 7 metrów. Wnętrze budynku jest podzielone na sześć pięter, a schody prowadzą do tarasu widokowego na dachu, który był zamknięty, kiedy odwiedziłem wieżę.
Do wieży prowadzą szlaki piesze wiodące od Pieve di Galatrona lub San Leolino. Można też dojechać do wieży samochodem, ale droga pod koniec jest nieutwardzona, wąska i wyboista. Jeśli nie masz samochodu terenowego (o wysokim prześwicie), to lepiej podejdź ostatni kawałek drogi na piechotę.
Wieżę Galatrona, którą opiekują się członkowie stowarzyszenia Amici del Rorrione, można zwiedzać od kwietnia do października: w każdą sobotę od 15.00 do 19.00, w każdą niedzielę od 10.00 do 12.00 i od 15.00 do 19.00.
Jeszcze raz San Giovanni Valdarno
Po odwiedzeniu wieży Galatrona (i umyciu samochodu, który był cały pokryty toskańskim pyłem) wróciłem do San Giovanni Valdarno, gdzie jeszcze raz odwiedziłem bazylikę i pobliskie muzeum.
Il miracolo di Monna Tancia
Obraz Madonny w ołtarzu głównym bazyliki Santa Maria delle Grazie wiąże się z cudem, jaki miał miejsce w San Giovanni Valdarno w 1479 roku.
W XIV i XV wieku zarazy nękały Toskanię i dotykały również mieszkańców zamku Valdarno na terenie obecnego San Giovanni Valdarno.
W 1479 roku wśród wielu ofiar zarazy była również młoda para, Santa i Francesco, którzy osierocili małego Lorenzo, który miał zaledwie 3 miesiące. Dzieckiem opiekowała się jego 75-letnia babcia ze strony ojca – Monna Tancia, która natychmiast wyruszyła na poszukiwanie mamki, która karmiłaby go piersią. Ale nikt nie miał odwagi zbliżyć się do tego dziecka, którego rodzice właśnie zmarli w wyniku zarazy.
Babcia, po rozpaczliwych, bezskutecznych poszukiwaniach, udała się do kościoła San Lorenzo, gdzie znajdował się wizerunek Madonny trzymającej Dzieciątko. Monna Tancia zaczęła się gorliwie modlić i prosić o uratowanie wnuka.
Po powrocie do domu kobieta leżała wyczerpana na łóżku, podczas gdy dziecko płakało z głodu. Monna Tancia z ogromnym zdumieniem poczuła, jak z jej piersi płynie mleko. Tak więc tego wieczoru mały Lorenzo uspokoił się i najadł. Otrzymywał mleko swojej babci do 20 miesiąca życia.
Wiadomość o cudzie rozeszła się szybko, a kiedy zaraza ustała, wielu okolicznych mieszkańców wielu przyszło modlić się przed tym obrazem Madonny, który nadal czynił cuda i łaski, o czym świadczą dokumenty z tamtych czasów. Wśród wielu, którzy przybyli na pielgrzymkę, był także Lorenzo de’ Medici.
16 grudnia 1486 roku papież Innocenty VIII oficjalnie uznał „Il miracolo di Monna Tancia” bullą papieską.
Dziś pod bazyliką znajduje się Kaplica Cudu, gdzie Monna Tancia uklękła, aby prosić o łaskę. Cudowny obraz znajduje się jednak w bazylice na piętrze, za ołtarzem głównym, gdzie seria fresków przypomina to wydarzenie. Wejście do kaplicy wyznacza piękna majolika autorstwa Giovanniego della Robbia.
Il Museo della Basilica di S. Maria delle Grazie
Muzeum powstało w 1864 roku dzięki staraniom Vincenzo Mannozzi Torini’ego, który zebrał dzieła z lokalnych kościołów w Oratorium, aby uratować je przed prawdopodobnym rozproszeniem z powodu represji, jakie dotknęły włoski Kościół po zjednoczeniu.
Muzeum zgromadziło obrazy, rzeźby i szaty liturgiczne, ale jego największym skarbem jest „Zwiastowanie” namalowane przez Fra Angelico.
Szerzej o tym obrazie pisałem w artykule o toskańskich „Zwiastowaniach” Fra Angelico.
Oprócz tego obrazu, zachwyciło mnie jeszcze jedno dzieło. Było to dzieło malarza, o którym usłyszałem pierwszy raz podczas wizyty w muzeum.
Paolo di Stefano Badaloni (Florencja 1397-Piza 1478) znany jako Paolo Schiavo, namalował przepiękne przedstawienie muzykujących i śpiewających aniołów. Fresk znajdował się pierwotnie w kościele San Lorenzo.
Po obejrzeniu chórów anielskich wróciłem do willi Casagrande i zacząłem przygotowywać się do 6 dnia podróży, kiedy miałem na chwilę opuścić Toskanię.
Super,ale to wszystko ciekawie opisane-wiedza i talent.
Wszystko bardzo ciekawie opisane-wiedza i talent.